wtorek, 10 stycznia 2017

Sowa:)

Ale nie taka z masy solnej;) 
Zupełnie inna Sowa, Sowa Prawie Śnieżna, czy Hedwiga, jak ja ją nazywam:) 
Pomysł zagnieździł się w mojej głowie już dwa lata temu, kiedy córcia poprosiła, żebym zrobiła jej kostium sowy na bal do przedszkola. No i w końcu w tym roku udało się marzenie spełnić.
"Skrzydła" powstały ze starego prześcieradła, "piórka" to dwie koszule ze szmateksu i resztki obrusa. Maskę uszyłam z filcu.
 Każdy element jest przyklejony, klejem do tkanin.
Zeszło mi tydzień, bo miałam do dyspozycji tylko wieczory. Ale i tak dumna jestem z efektu:)







Wielki Powrót:)

Dobry Wieczór Wszystkim:)

Naprawdę długo mnie tu nie było, ale nie będę sie tłumaczyć zbyt zawile - po prostu czasu brak, 
Wprawdzie przez cały ten okres powstało w sumie sporo Aniołów, ale jakoś nie miałam kiedy spokojnie usiąść i napisać. Jedynie szybkie wpisy na facebooku. 
Ostatnio z lepieniem mi nie idzie, głównie z tego względu, że kompletnie nie mogę dogadac się z moim nowym piekarnikiem w sprawie suszenia;) A ten stary, który tylko suszył, wywiozłam po remoncie do mojej mamy. No i ciężko tak jeżdzić co chwilę te 30 km z mokrymi figurkami, zostawiać je do suszenia i znowu po nie jechać. 
Nie wiem na razie jak to rozwiązać...
A tymczasem spróbuję troszeczkę nadrobić zaległości, w końcu nie każdy ma facebooka;) 
Tylko od czego zacząć?;)
Może odrobina słońca lata?:)