wtorek, 10 stycznia 2017

Sowa:)

Ale nie taka z masy solnej;) 
Zupełnie inna Sowa, Sowa Prawie Śnieżna, czy Hedwiga, jak ja ją nazywam:) 
Pomysł zagnieździł się w mojej głowie już dwa lata temu, kiedy córcia poprosiła, żebym zrobiła jej kostium sowy na bal do przedszkola. No i w końcu w tym roku udało się marzenie spełnić.
"Skrzydła" powstały ze starego prześcieradła, "piórka" to dwie koszule ze szmateksu i resztki obrusa. Maskę uszyłam z filcu.
 Każdy element jest przyklejony, klejem do tkanin.
Zeszło mi tydzień, bo miałam do dyspozycji tylko wieczory. Ale i tak dumna jestem z efektu:)







2 komentarze: